Faktycznym zamknięciem okresu transformacji ustrojowej we Wrocławiu była Wystawa Ziem Odzyskanych zorganizowana w 1948 roku. Początkowo miała się ona odbyć w Poznaniu, jednak ostatecznie zdecydowano się na Wrocław. Była to olbrzymia szansa dla miasta. Z przyczyn politycznych i propagandowych wystawa musiała być efektowana i zapadająca w pamięć wszystkim, którzy ją odwiedzili. Dlatego też na organizacje przeznaczono olbrzymie środki z budżetu państwa. Nagle Wrocław stał się swoistym centrum kraju. Wszyscy mówili o Wrocławiu. Ekspresowo odgruzowano nieoczyszczone wcześniej place i ulice, sadzono niezliczone ilości kwiatów i doprowadzono do porządku zieleń miejską. Wiele wysiłku włożono w nadanie miastu polskiego charakteru, co przy licznych jeszcze niemieckich napisach czy szyldach, stanowiło niełatwe zadanie. Nie mniej wspólną robotniczą pracą udało się dokonaćrzeczy z pozoru niewykonalnej. Wystawę otworzył 21 VII 1948 roku ówczesny prezydent kraju, Bolesław Bierut. Wraz z nim wystawę jako pierwsi zwiedzali najważniejsi dygnitarze w Polsce. Wystawa była typową propagandową imprezą, zorganizowaną głownie na chwałę ustroju socjalistycznego, partii robotniczej i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. W mniejszym stopniu skupiała się na Ziemiach Odzyskanych. Mimo to przez 100 dni trwania wystawy na terenach dzisiejszej Hali Stulecia (nazywanymi od tego wydarzenia nawet dziś terenami wystawowymi) oraz ZOO pojawiło się ponad 1,5 mln zwiedzających. Na wystawie zaprezentowano efekty 3-letniej pracy polskich robotników, którzy dźwignęli ciężar olbrzymich powojennych zniszczeń i dokonali cudu. Taka oczywiście była propagandowa wizja. Zwiedzających częstowano wspaniałymi wyrobami cukierniczymi czy soczystymi wędlinami. W rzeczywistości jednak, we Wrocławiu ciągle jeszcze jedzono przede wszystkim tłusty i nadpsuty boczek, zaś ze słodyczy znano jedynie sztuczny miód. Co prawda w okresie wystawy półki sklepowe były pełne, jednak po jej zakończeniu wszystko wróciło do „normy” i znów półki świeciły pustką tak samo jak przed wystawą. Pieniądze na odbudowę miasta, które obiecywano na wystawie, po jej zakończeniu, skierowano na realizacje innych zadań, a Wrocław znowu stanął w cieniu. Jedynym efektem Wystawy Ziem Odzyskanych pozostała iglica wzniesiona w sąsiedztwie Hali Stulecia. Dobre i to, skoro do dziś jest to jeden z symboli Wrocławia.
Nierozerwalnie z Wystawą Ziem Odzyskanych połączony był Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju, który zorganizowano w Auli Politechniki w sierpniu 1948 roku, czyli podczas trwania samej wystawy. Na kongres zaproszono wielu wybitnych intelektualistów związanych z ruchem lewicowym. Uczestnikami kongresu były takie sławy kultury i nauki jak np. Pablo Picasso, Irena Joliot-Curie, Julian Huxley, Paul Eluard, Bertolt Brecht, Jorge Amado czy Michał Szołochow. W sumie do Wrocławia zjechało 600 intelektualistów z 46 krajów świata. Debatowali oni wspólnie nad swoją rolą w zachowaniu pokoju na świecie. Delegaci na koniec konferencji przyjęli, przytłaczającą większością głosów, wspólną rezolucję, która prócz pacyfistycznego wydźwięku potępiała politykę imperialistyczną państw zachodnich. Kongres stał się więc okazją do pejoratywnej oceny imperialistycznego reżimu USA.
Ameryce i Europie Zachodniej zarzucano przejęcie faszystowskich metod działania i potępiano ich system polityczny. Jak się do dziś uznaję, cały kongres był zaaranżowany pod dyktando Moskwy, która nie posiadając jeszcze bomby atomowej starała się wytworzyć ogólną atmosferę strachu przed imperialistycznym zachodem. Jak się wydaje z perspektywy lat, postawiony cel udało się komunistom zrealizować. Ludzie faktycznie zaczęli się bać nowego konfliktu światowego. Po 100 dniach sielanki, gdy naukowcy i artyście rozjechali się w swoją stronę, a wystawę uznano za skończoną, powróciła do Wrocławia szara rzeczywistość. Po okresie normalizacji nadeszły, jak się dziś wydaje z perspektywy lat, jeszcze trudniejsze czasy dla Wrocławia i całej Polski. Czasy realnego socjalizmu.