Przeciskanie się między płotami a karoserią samochodów to codzienność pieszych na Wielkiej Wyspie. Auta zajmują każdy centymetr wolnej przestrzeni. Ostatnio na kierowców padł blady strach. Do boju o chodniki wkroczyli… wandale.
<
– Zauważyłem niebieskie mazie na karoserii – mówi Stanisław Konarski (58 l.), mieszkaniec Sępolna. – Auto stało na chodniku i tak na moje oko kierowca nie zostawił miejsca na przejście. Sam kilka razy zwracałem uwagę kierowcom, który egoistycznie stawali na chodnikach. Żaden z nich nie zachował się grzecznie, tylko mi pyskowali – dodaje.
Nie chce oceniać, czy malujący dobrze zrobili, ucząc w ten sposób prawidłowego parkowania. Choć, jak zauważa, problem jest duży, szczególnie dla rodziców i osób starszych. Najczęściej muszą oni iść po prostu ulicą, czym narażają się na niemiłe uwagi jadących kierowców.
Urząd miejski już od kilku lat usiłuje problem rozwiązać. W 2003 roku pojawił się m.in. pomysł na zabranie pod miejsca parkingowe części ogródków przydomowych, ale sprzeciwili się temu mieszkańcy. Miały też powstać parkingi podziemne. W tym jednak przypadku veto zgłosił konserwator zabytków. I tak pat trwa.
Teraz pojawiło się światełko w tunelu – część ulic prostopadłych do osi ulic Dembowskiego – Mickiewicza ma być jednokierunkowa. To pozwoli na wygospodarowanie dodatkowej przestrzeni. Przed urzędnikami jeszcze konsultacje z mieszkańcami.
– Moim zdaniem niewiele się zmieni, jeśli miasto nie przygotuje odpowiedniej oferty komunikacji miejskiej – wyjaśnia Jacek Przybyło (61 l.), przewodniczący zarządu osiedla Biskupin – Sępolno – Dąbie – Bartoszowice. I przypomina, że magistrat likwidował autobus E i tramwaj nr 12. Miała go zastąpić linia 33, ale znacznie skrócono jej trasę.
Co więc pozostaje mieszkańcom? Tylko samochody i szukanie dla nich miejsc do parkowania.
źródło: fakt.pl