Sterty gruzu, sterczące pręty, iskry z palników rozcinających stalowe zbrojenia, koparki i młoty pneumatyczne, no i wszechobecny pył – tak wygląda wnętrze Hali Stulecia ledwie tydzień od rozpoczęcia prac rozbiórkowych.
Zostanie wyburzone wszystko, czego nie było w oryginalnych planach Maksa Berga. Niektóre z przebudówek pochodzą jeszcze z lat 30., ale większość powstała po wojnie, podczas częściowych i tymczasowych remontów. Dopiero kompleksowy remont pozwoli wyczyścić halę z elementów, które do niej nie pasują, uzupełniając jednocześnie o wyposażenie, które ją wprowadzi w XXI wiek – tłumaczy Hana Cervinkowa, prezes Hali Stulecia. – Co będzie niewidoczne dla ludzi, ale jest niezwykle istotne, to wymienimy wszystkie instalacje: wodno-kanalizacyjną, elektryczną, ogrzewanie.
Przypomnijmy, że po raz ostatni Halę remontowano w 1997 roku, przed Międzynarodowym Kongresem Eucharystycznym zwołanym przez Jana Pawła II. Wtedy wybudowano nowe trybuny i kosztem kilkuset tysięcy złotych wyremontowano toalety, teraz już częściowo zdemontowane. – Niektóre elementy ich wyposażenia może uda się ocalić, ale i tak trzeba byłoby je rozbudować. Bo nawet gdybyśmy nie zwiększali pojemności Hali, to w kwestii toalet publicznych obowiązują nas przepisy unijne, zobowiązujące do ich powiększenia – mówi prezes Cervinkova.
W tej chwili prace koncentrują się we wnętrzu Hali. Ciężki sprzęt demoluje obie amfiteatralne widownie. Na środku krajobraz jak po trzęsieniu ziemi. Panuje mrok, bo w powietrzu wisi pył. Wszystko drży. – Nie ma obawy, że wibracje podczas prac rozbiórkowych naruszą konstrukcję zabytkowej kopuły hali, bo konstrukcja trybun nie łączy się z murami zabytkowego obiektu – uspokaja inżynier Alfred Rein, kierownik projektu przebudowy Hali.
– Dotąd nic nas nie zaskoczyło, pracujemy zgodnie z harmonogramem, a nawet go wyprzedzamy – informuje Alfred Rein.
Rozbiórka potrwa do przyszłego tygodnia. – A potem kolejny etap: zaczniemy kopać – zapowiada kierownik projektu. Mniej więcej na początku marca na środku Hali powstanie ogromna dziura głęboka na pięć metrów. Wszystko po to, by zainstalować ruchomą podłogę. Podnoszenie i opuszczanie centralnie ulokowanego parkietu pozwoli na regulowanie liczby widzów – im niżej będzie parkiet, tym więcej rzędów krzesełek zmieści się na widowni (dodajmy, że siedziska nie będą już plastikowe, ale eleganckie, drewniane). Fundament parkietu zostanie obniżony aż o 3,1 m. A pod spodem musi się jeszcze zmieścić cała infrastruktura – szatnie dla zawodników i artystów, by nie musieli już przechodzić na parkiet czy scenę przez kuluary Hali, oraz zaplecze cateringowe.
– Jeszcze niedawno, gdy organizowaliśmy mistrzostwa Europy w siatkówce czy koszykówce, musieliśmy takie zaplecze wynajmować – opowiada Hana Cervinkova.
Wielkie wyburzanie obejmuje także kuluary. – Z holu znikną wszystkie dobudówki, pomieszczenia biurowe, barowe. Wracamy do stanu z 1913 roku – zapowiada prezes Hali.
Kuluary będą takie, jak je zaprojektował Berg, jasne i przestronne. Będzie je można dowolnie zaadaptować w czasie targów, ale tylko ścianami tymczasowymi. – Bo trzeba pamiętać, że po przebudowie Hala pomieści nie 6,5, ale 10 tys. widzów. Więcej musi być też wyjść ewakuacyjnych – tłumaczy Hana Cervinkova.
Niestety na razie obok powiększonej Hali nadal trudno będzie zaparkować. Ale prezes Cervinkova jest pełna nadziei na pozyskanie inwestora, który wybuduje obok hali parking podziemny. – Wtedy przebudowane zostałoby również skrzyżowanie, którym obecnie wjeżdża się na parking – mówi.