Powyższy problem skłania część kierowców do zaparkowania po drugiej stronie drogi, przy samym krawężniku. Niestety miejsce to stanowi część drogi i parkować tam nie można. „Upodobali” je sobie strażnicy miejscy, przychodzący tam niejednokrotnie parę razy dziennie. „Nieraz widziałam, jak robili naloty na biednych ludzi, którzy wyskakiwali tylko po bułkę do piekarni. Nie przepuścili nikomu. I tak kilka razy dziennie”- mówi jedna z pracownic Apteki pod Jaworem. Taka sytuacja skłania część osób do rezygnowania z zakupów w tamtejszych miejscach. „Przestałam tam przyjeżdżać w ogóle. Kiedy dostałam mandat od strażników miejskich w wysokości 100zł, stwierdziłam że takie zakupy są dla mnie za drogie. Omijam to miejsce i jadę dalej”- mówi rozżalona kobieta. „Może zrobią parking po drugiej stronie drogi. Kosztem pasa zieleni i chodnika, który jest tam bardzo szeroki”- dodaje przysłuchujący się obok mężczyzna.
Warto zaznaczyć, iż z powodu wyżej opisanego utrudnienia stratne są nie tylko osoby, które muszą zapłacić mandat, ale również wszystkie znajdujące się tam sklepiki, ponieważ na przyszłość tracą potencjalnych klientów.
Jak udało nam się ustalić strażnicy miejscy w 70% interweniują po wcześniejszych telefonach i skargach. Czyżby byli to mieszkańcy pobliskich bloków? Po prostu taka zwykła ludzka „życzliwość”?