Co ciekawe likaony odchowały miot same, bez jakiejkolwiek ingerencji człowieka. Na miejsce porodu samica wybrała norę, którą zwierzęta samodzielnie wykopały na wybiegu. 15 listopada opiekunowie stwierdzili, że dominująca samica, którą podejrzewano o bycie w ciąży znacząco się „zmniejszyła”. Od tego dnia pielęgniarze z niecierpliwością obserwowali zachowania zwierząt i nasłuchiwali dźwięków zdradzających obecność młodych w legowisku. Wszystkie sygnały potwierdziły przypuszczenie, że nowi mieszkańcy ZOO przebywają w norze.
Po 3 – 4 tygodniach od porodu pracownicy ogrodu zaczęli się niepokoić, ponieważ młode zwierzęta dalej nie opuszczały swojej siedziby. Zwrócono się nawet z pytaniem do naukowców obserwujących likaony w naturze, czy wg nich takie zachowanie sygnalizuje nieprawidłowości? Odpowiedź była pocieszająca, młode tego gatunku opuszczają bezpieczne schronienie dopiero w 6 tygodni po urodzeniu. Pracownicy ZOO mogli odetchnąć z ulgą. Wrocławskie likaony pokazały, że ich zegar biologiczny działa jak szwajcarski zegarek. Dokładnie pod koniec szóstego tygodnia życia szczeniaki pokazały się po raz pierwszy.
Likaony, żyjące naturalnie w Afryce zniknęły z większości terenów, na których kiedyś występowały. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest stała ekspansja człowieka na nowe, dzikie obszary. Z tego powodu drapieżcy, którzy potrzebują wielkich terenów łowieckich, wchodzą w konflikt z miejscową ludnością, co najczęściej kończy się dla nich tragicznie. Ekspansja ta powoduje także rozprzestrzenianie się chorób przenoszonych przez zwierzęta domowe takich jak nosówka czy wścieklizna. Są one największym zagrożeniem nękającym te niesamowite drapieżniki. Z powyższych podwodów zwierzęta te są ujęte na Czerwonej Liście Zagrożonych Gatunków IUCN (Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody) pod kategorią „zagrożony wyginięciem”.