Niewiele osób wie, że przy ul. Czackiego na Zalesiu stoi przedwojenna stacja transformatorowa. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ponieważ na Wielkiej Wyspie znajduje się wiele blisko 100 letnich zabudowań, gdyby nie widniejący na niej herb Wrocławia, w który wkomponowana została swastyka.
W chwili obecnej budynek nie rzuca się w oczy, a sam herb jest praktycznie niewidoczny, ponieważ zasłaniają go gałęzie pobliskiego drzewa. By na własne oczy zobaczyć tę kontrowersyjną płaskorzeźbę należy zatrzymać się na skrzyżowaniu ul. Moniuszki i Czackiego i podejść praktycznie pod sam budynek.
Zgodnie z prawem propagowanie symboli nazistowskich jest zabronione. Czy jednak o zabytku można to powiedzieć? Małgorzata Klaus, rzeczniczka prasowa prokuratury, poinformowała, że prokuratura zajmowała się już tą sprawą.
Należy zadać tylko zasadnicze pytanie… Kto miałby złamać prawo? Szczególnie, że nie działa ono wstecz (budynek zbudowali Niemcy w czasach gdy propagowanie symboli nazistowskich nie było to zabronione).
Sprawę bada też Andrzej Kubik, wojewódzki konserwator zabytków. – Herb jest dziwny, bo oryginalnie w polu z literą W (od Wratislavia) swastyki nie było. Inne elementy też wydają się podejrzane. Na przykład krzyż, który wydaje się stylizowany na pruski. Do tego całość jest betonowa. Nie widziałem wcześniej czegoś takiego – mówi.
{joomplu:517} {joomplu:518} {joomplu:519} {joomplu:520}
Jaki jest Państwa punkt widzenia na tę sprawę? Czy herb powinien zostać umieszczony w muzeum? Czy historyczna płaskorzeźba budzi kontrowersje?