Wchodzimy do niewielkiego pomieszczenia: płyty są wszędzie, na półkach (które zasłaniają każdą ścianę), na krzesłach, w pudłach, na podłodze. Istny raj płyt…
– Znasz każdą z płyt, które tu masz? – pytamy właściciela sklepu.
– Poniekąd, w mojej głowie. Choć jestem dopiero w trakcie katalogowania tego dobytku. Trzeba każdą płytę przesłuchać – co zajmuje wieki – ale bez tego nie uporządkuję ich jak należy – odpowiada Andy, który w zeszłym miesiącu wywiesił niewielki napis „VINYLANDIA” na płocie jednego z domów przy ul. Olszewskiego, niedaleko przystanku Piramowicza. Zagospodarował pomieszczenie garażowe, w którym wcześniej znajdował się kiosk i zaczął zwozić tam niebywałą kolekcję płyt – głównie winylowych, które można u niego kupić po konkurencyjnych cenach.
– Czemu Vinylandia? Czemu winyle? – pytamy dalej.
– Płyty kompaktowe (CD) też tu są, ale w winylach jest coś specjalnego… Klimat starości, tradycji… Z resztą, gdybyście mieli do wydania kilkadziesiąt złotych na płytę, to którą byście woleli? – Andy pokazuje w jednej ręce CD, a w drugiej płytę winylową – Większą, prawda?? To są jakieś pierwotne, dziecięce odruchy – wolimy to, czego jest więcej.
– Czego zatem jest więcej w Polsce, że zdecydowałeś się tu przyjechać, tu prowadzić sklep, tutaj żyć?
– Biurokracji (śmiech). A tak serio, to jestem tu trochę przez przypadek. Przyjechałem do Polski razem z moim przyjacielem. Spodobało mi się, wróciłem do domu i za 3 tygodnie znów tu przyjechałem na kilka dni, po kolejnych dwóch tygodniach – znowu…
– Dlaczego?
– Po prostu mi się tu podoba. Życie tutaj to coś zupełnie innego niż wszystko, co znałem wcześniej i czego się spodziewałem, a ludzie są jakby bardziej przyjaźni – nie chciałem tego tracić, więc zacząłem bywać w Polsce regularnie. I tym sposobem 5 lat temu zdecydowałem, że tu osiądę, założę jakiś biznes.
– Skąd pomysł, by robić biznes akurat na muzyce?
– Ten sklep to bardziej moje hobby. Źródło utrzymania mam gdzie indziej – prowadzę w centrum miasta „Cinnamon Hostel”.
– Ale i z tego hobby można zrobić użytek, prawda?
– Trochę tak. Od dziecka kolekcjonowałem muzykę, a jako nastolatek wszystkie moje oszczędności wydawałem na płyty i kasety. Potem zacząłem pracować w klubach i jako DJ przez kolejne 22 lata inwestowałem w muzykę. To mi już chyba weszło w krew. Obecnie w moim sklepie jest nieustanna rotacja – cały czas przybywa czegoś nowego, w miejsce płyt, które ktoś kupi…
– Masz jakichś swoich ulubionych polskich muzyków?
– Bardzo lubię Czesława Niemena, ale też np. zespół Breakout. Jestem generalnie fanem starej muzyki – lata 60, hity, które nie przemijają: elementy soulu, reggae, starego hip-hopu…
– Czy masz pomysł na promocję Vinylandii?
– Oczywiście, z tym że za jakiś czas, bo na razie jeszcze nie jestem gotowy… Jeszcze tworzę katalogi, jeszcze wszędzie tu jest bałagan…
– Bałagan ma swój urok…
– O tak, mnóstwo uroku (śmiech). Jak już wszystko będzie gotowe, to pozostanie już tylko zrobić bardziej widoczny szyld, uruchomić stronę internetową sklepu… i zacząć działać jeszcze bardziej intensywnie…
Czekamy zatem. A póki co w ramach jesienno-zimowych spacerów zaglądamy do Andy’ego, by poszperać trochę w starych płytach. Może znajdziemy jakąś perełkę… Czarną oczywiście… Winylową.
Na podstawie rozmowy
przeprowadzonej w dniu 17.11.2011r.
Anna Mazurek
Jarosław Janas
z biuletynu Rady Osiedla – www.rada.osiedla.wroc.pl