Powódź z 1903 roku była jedną z największych wodnych katastrof we Wrocławiu. Zalane ulice uniemożliwiały ruch, przejścia przez mosty były ryzykowne i niebezpieczne, a mimo to znalazł się czas i miejsce do zabaw i wieczornych spotkań w ulubionych knajpach.
13 i 14 lipca 1903 roku Wrocław przeżył jedną z największych powodziowych tragedii. Poziom Odry przekroczył 7,6 metra, co nie było spotykane od 1854.
Przyczyną powodzi były opady na Górnym Śląsku i w Czechach oraz ulewy w samym Wrocławiu.
13 lipca z największym atakiem wody spotkała się Wyspa Piasek. Jej nadbrzeże nie wytrzymało siły żywiołu, ale przy pomocy straży pożarnej udało się uniknąć zalania. Tego samego dnia zalane zostały część Promenady, Wyspy Słodowa i Bielarska oraz tereny na Kępie Mieszczańskiej.
Kolejnego dnia w południe woda dostała się na Przedmieście Oławskie zalewając ulice Krakowską, Traugutta oraz część ulic Kościuszki i Więckowskiego.
W kolejnych dniach powódź przybierała na sile i powodowała coraz więcej zniszczeń. Mieszkańcy Wrocławia ratowali Ogród Zoologiczny, dla którego zagrożenie napływało z dwóch stron – Odry oraz Starej Odry. Wrocławianie obawiali się, że zwierzęta z ZOO wydostaną się i staną się kolejnym zagrożeniem. Walka w obronie ogrodu okazała się skuteczna.
Wielka woda z roku 1903 na terenie ZOO
W mieście najgorsza sytuacja miała miejsce na wyspach Odrzańskich i wzdłuż nadbrzeży Odry. Znajdował się tam skomplikowany system urządzeń hydrotechnicznych i mostów. W trudnej sytuacji były pływające kąpieliska znajdujące się na Odrze i przycumowane do brzegów, m.in. najbardziej znane Kallenbacha znajdujące się w pobliżu kładki łączącej Wyspę Bielarską z ulicą Drobnera. W wielu miejscach obok straży pożarnej w akcji zabezpieczającej brało udział wojsko, służby miejskie, robotnicy zakładów oraz mieszkańcy.
Dopiero 16 lipca Odra zaczęła wracać do swojego przedpowodziowego stanu. Obniżanie się poziomu wody spowodowało kilka obsunięć nadbrzeży. Do Odry runęła część masywnego budynku fabryki spirytusu Sternberga mieszczącej się przy ulicy Cybulskiego.
Podczas powodzi znacznie utrudniony był ruch mieszkańców. Przez sporą część podtopionych ulic prowadziły trasy tramwaju elektrycznego, który przez zalanie nie mógł dojeżdżać do stacji końcowych. Mieszkańcy w szybkim czasie odnaleźli sposób dotarcia do celu. Z tramwaju przesiadali się do wozów ciągniętych przez konie za jedyne dziesięć fenigów.
Wrocławianie, którzy zamieszkiwali wyspy odrzańskie z komunikacją radzili sobie na różne sposoby. Przemieszczali się płynąc na drzwiach lub w korytach dla świń. Młodzież za niewielką opłatą gwarantowała usługi przenoszenia na barana.
Wśród strachu, smutku i cierpienia znalazła się również radość i zabawa. Najmłodsi mieszkańcy brodzili w wodzie całymi dniami śmiejąc się w głos i nie zwracając uwagi na zdenerwowanych dorosłych.
Starsi także odnaleźli sposób na odreagowanie. Nie zrezygnowali z wcześniejszych przyzwyczajeń i co wieczór udawali się do swych ulubionych knajp. Jedną z najliczniej odwiedzanych restauracji była ta przy ulicy Staromłyńskiej o nazwie Kupferhammer.
Powódź z 1903 roku spowodowała ogromne zniszczenia, ale też przyczyniła się do ulepszenia zapór i innych systemów przeciwpowodziowych i na szczęście nie przyniosła ze sobą żadnych ofiar śmiertelnych.
Autor: Rita Włodarczyk
Zobacz zdjęcia na pocztówkach:
{joomplu:852} {joomplu:851} {joomplu:850} {joomplu:849}