Jak co roku arkusze wzbudziły wiele kontrowersji. Tematy prac na egzaminie pisemnym z języka polskiego na poziomie podstawowym dla wielu były zaskoczeniem. Jak się okazuje część polonistów jest zdania, że jedna z lektur – „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall miała być wycofana z kanonu, natomiast co do tekstów Moliera do polonistów powinno było należeć czy omawiany będzie „Świętoszek” czy „Skąpiec”. Arkusze są jednak zgodne z oficjalną listą lektur na rok 2010.
Niektórzy uczniowie czuli się też zawiedzeni częścią rozszerzoną języka polskiego. Według niepisanej zasady co roku do wyboru jest praca na temat utworu poetyckiego albo prozy. Tymczasem w tegorocznych arkuszach pojawiła się wyłącznie epika.
Mniej wątpliwości (choć tyle samo zainteresowania) budzi egzamin z matematyki, w tym roku po raz pierwszy obowiązkowy. „Ta matura mnie obraża” stwierdziła jedna z uczennic LO nr 3 po napisaniu części podstawowej. Być może ułożenie aż tak łatwego arkusza wywołane było przeprowadzaną w połowie roku próbną maturą której prawie 25% polskich maturzystów nie zdało. Nasi humaniści, jako należący do rocznika eksperymentalnego, otrzymali więc od CKE swego rodzaju prezent na otarcie łez.
Co do rozszerzenia z matematyki, zdania są podzielone. Spodziewaliśmy się, że nie będzie to łatwy egzamin – w sytuacji kiedy podstawa jest obowiązkowa, wynik rozszerzenia musi stanowić coś w rodzaju sita przy naborze na kierunki ścisłe. Pod względem trudności, test nie zawiódł więc oczekiwań większości z nas.
Matura 2010 ma być podobno ostatnią, w trakcie której uczniowie zdają egzamin ustny z polskiego w formie prezentacji. Od przyszłego roku zmieni się najprawdopodobniej formuła – maturzyści odpowiadać będą ze znajomości lektur. Zdaniem większości uczniów to dobra decyzja – przygotowywanie prezentacji uważane jest przez abiturientów za stratę czasu. Często zamiast ślęczeć nad książkami wolą kupić gotową pracę i nauczyć się jej na pamięć. W przyszłym roku podobna taktyka będzie już niemożliwa do zastosowania.
Wraz z zakończeniem matur otwiera się przed nami perspektywa czteromiesięcznych wakacji. Większość z nas wyjedzie gdzieś ze znajomymi albo podejmie dorywczą pracę. Chwilowo jednak jesteśmy mimowolnie przywiązani do miejsca zamieszkania – do końca maja obywają się jeszcze egzaminy ustne z języków. Ich wynik nie ma jednak znaczenia przy rekrutacji na większość kierunków studiów – trzeba tylko zaliczyć. Po roku wytężonej pracy czujemy teraz pustkę – właściwie niczego nie trzeba się już uczyć. Część świeżo upieczonych absolwentów liceów już narzeka na nudę. Każdy z nas stara się więc zapełnić jakoś czas, choć z różnym skutkiem. „Zepsuł mi się pilot i przez cały dzień musiałam oglądać History Channel” skarży się jedna z uczennic. To wyznanie można jednak potraktować z przymrużeniem oka.
Agnieszka Cebulska